Na miejsce dojechaliśmy ok. 11.00. Niełatwo było znaleźć ośrodek, ale wreszcie wśród drzew i piasku ukazał nam się Dom Wczasów Dziecięcych.
Po zakwaterowaniu przyszedł czas na pierwszą zabawę. Nazywała się "Wędrujące piłki". Zostaliśmy podzieleni na dwie drużyny. Gra polegała na przebijaniu piłek na drugą stronę siatki. Jeżeli dwie piłki znalazły się po jednej stronie siatki - przeciwnik zdobywał punkt.
Następnie przyszedł czas na plac zabaw i park linowy! Panowały tutaj określone zasady, których musieliśmy bezwzględnie przestrzegać. Wspaniale się bawiliśmy, ale wszystko w granicach bezpieczeństwa!
Nareszcie przyszedł czas na obiad. Był przepyszny! Każdy stolik wybierał dyżurnego, który zbierał puste naczynia i przynosił drugie danie. Wszyscy dyżurni radzili sobie świetnie!
Po obiedzie przeszliśmy do lasu, gdzie mieliśmy zajęcia z łucznictwa. Każdy z nas po kolei mógł wziąć do ręki prawdziwy łuk i mierzyć do słomianej tarczy, całkiem jak w filmach! Okazało się, że nie jest to takie proste! Wyłoniliśmy jednak Robin Hooda, którym został Rafał, oraz Meridę Waleczną, czyli Zosię.
Następną zabawą było "Polowanie na smocze jajo". Każda z drużyn miała jajo, którego musiała pilnować. Zabawa była przednia!
Upał dawał się we znaki przy tak aktywnym wypoczynku, więc po każdej zabawie był czas na odpoczynek w cieniu i łyk wody, którą nosiliśmy zawsze ze sobą.
Gdy już nieco odpoczęliśmy przystąpiliśmy do kolejnej zabawy. "Szwajcarskie flagi". Każda z drużyn wykonała z papieru swoją flagę. Następnie musieliśmy schować je w lesie. Wygrywała drużyna, która pierwsza zdobyła flagę przeciwników.
Po tej zabawie przeszliśmy na kolację, po której zaplanowano dla nas dyskotekę! Wystrojeni ruszyliśmy na zabawę. Opiekunowie przygotowali kilka tańców i konkursów, przy których bawiliśmy się razem z grupą z Gdańska, która także przyjechała do ośrodka.
Po dyskotece nadszedł czas na toaletę wieczorną. Gdy już wszyscy byli umyci, poszliśmy do świetlicy, by obejrzeć film. O 22.00 wszyscy "lądowaliśmy" w łóżkach i następowała cisza nocna.
Następnego dnia po pobudce o 8.00 zjedliśmy pyszne śniadanie, by mieć siłę na kolejne zabawy. Rozpoczęliśmy od budowania szałasów. Zostaliśmy podzieleni na 3 grupy i otrzymaliśmy dokładne instrukcje. Nikt nie mógł sam dźwigać belek, cała zabawa miała opierać się na współpracy, co również było brane pod uwagę przy ocenie. Powstały wspaniałe budowle.
Następnie bawiliśmy się w "Złap mnie". Podzieliliśmy się na generałów, pułkowników i szeregowców. Wielu z nas oceniło te zabawę jako najlepszą na obozie :)
W ramach czasu wolnego mogliśmy znów pobuszować po placu zabaw i parku linowym. Kolejna zabawa nazywała się "Baskucja". Była to urozmaicona wersja "Chowanego". A w lesie kryjówki są wspaniałe!
Po takiej zabawie znów trochę porywalizowaliśmy. Gra nazywała się "Kto szybciej". W dwóch drużynach ustawiliśmy się w rzędach. Zadanie polegało na jak najszybszym przejściu między nogami kolegów i okrążeniu pachołków. Rywalizacja była zacięta!
Na koniec dnia zaplanowano podchody z zadaniami. Nie wszystkie były proste! Musieliśmy wykorzystać naszą wiedzę przyrodniczą, kreatywność, a nawet śpiewać!
Szybko nadszedł ostatni dzień obozu. Musieliśmy się spakować i wykwaterować. Jednak nie był to koniec! Jeszcze raz mogliśmy postrzelać z łuku, a taka okazja nie zdarza się często. W końcu musieliśmy jednak pożegnać opiekunów i opuścić ośrodek. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w Chojnicach, gdzie pospacerowaliśmy po pięknym rynku i zrobiliśmy zakupy. Niektórzy wsparli także akcję wspierającą nieuleczalnie chore dzieci "Aniołowo". Wstąpiliśmy także na obiad do lokalu McDonald's.
Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilkę na parkingu z minizoo w Człuchowie, skąd ruszyliśmy już prosto do domu, do stęsknionych rodziców.
To były wspaniałe trzy dni! Wybawiliśmy się za wszystkie czasy! Pogoda była wspaniała, opiekunowie bardzo mili. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że nasz wyjazd doszedł do skutku :)
Więcej zdjęć: