Byli też tacy, którzy potrzebowali pomocy. Dla nich zawsze znalazła się pomocna dłoń opiekunów oraz kolegów.
Godzina jazdy minęła bardzo szybko. Przebraliśmy się i ruszyliśmy na posiłek. Mogliśmy wówczas zregenerować siły. Po napełnieniu brzuszków udaliśmy się w drogę powrotną.
Przez cały dzień ani na chwilę nie opuszczały nas wyśmienite humory. Zebraliśmy kilka siniaków, ale obyło się na szczęście bez kontuzji. Na pracownikach lodowiska zrobiliśmy niemałe wrażenie. Byliśmy bowiem najmłodszą grupą zorganizowaną, jaka kiedykolwiek odwiedziła to miejsce...